Pogoda, przeloty, noclegi, szczepienia, bagaż i inne kwestie, które warto przemyśleć planując podróż.
Jak to jest z tą pogodą?
Zasadniczo wyróżnia się w Tajlandii trzy pory roku: umiarkowanie ciepłą suchą trwającą od listopada do lutego, gorącą suchą – od marca do maja i deszczową od czerwca do listopada. Szczyt sezonu przypada podczas naszej zimy – wtedy temperatury w Tajlandii wahają się między przyjemnymi 28 a 30-kilka stopni i najczęściej nie pada. Ale to czysta teoria, bo klimat różni się między północą a południem, oraz wschodem i zachodem – np. na wybrzeży Adamańskim pora deszczowa jest bardziej dotkliwa niż na wschodnim wybrzeżu. W okolicach Koh Samui deszcze przychodzą najczęściej z opóźnieniem i największych opadów trzeba spodziewać się w okresie od października do grudnia. Z kolei mieszkańcy położonej obok niej Koh Phangan chwała się, że to u nich znajduje się słoneczny biegun kraju, bo nawet jak wszędzie wokół pada, to deszcz najczęściej omija ich wyspę. Pamiętajmy jednak, że jest to klimat tropikalny i deszczu nigdy nie możemy wykluczyć – np. początek 2017 roku był jednym z najbardziej deszczowych sezonów turystycznych od wielu lat a kraj borykał się z licznymi powodziami.
Kiedy więc lecieć? Jeśli tylko nie przerażają cię temperatury powyżej 30 stopni, to wydaj się, że najlepiej jest wybrać okres luty – kwiecień. Kończy się wtedy najbardziej turystyczny okres roku, ceny nieco wracają do normalności, plaże pustoszeją i stosunkowo mało prawdopodobne są ulewne deszcze. Choć tak naprawdę, Tajlandia jest cudna na każdą pogodę 🙂
Z biurem czy samemu?
Zdecydowanie samemu 🙂 Owszem wymaga to nieco więcej zachodu, ale daje nieporównywalnie większa satysfakcje i swobodę. Wszytko (noclegi, transfery) można zabookować już z Polski lub jechać „w ciemno” .. albo zastosować jakąkolwiek kombinację tych dwóch podejść. Tajlandia jest krajem bardzo przyjaznym turystom. W turystycznych rejonach wielu Tajów mówi po angielsku – no owszem jest to dość specyficzna odmiana, tzw thai-glisz, ale wystarczająca, aby się porozumieć 😉
My noclegi rezerwowaliśmy przed podróżą korzystając głównie z ofert: booking.com oraz agoda.com. Nie mieliśmy wielkich wymagań – głównym była klimatyzacja, którą wszystkim szczególnie polecam. Pamiętajcie aby brać poprawkę na azjatyckie standardy i pamiętać, że w znakomitej większości przypadków na zdjęciach zobaczymy wybrane, najefektowniejsze elementy obiektu. Ale przecież w końcu nie leci się do Tajlandii, żeby podziwiać pokój hotelowy 🙂 My byliśmy zadowoleni ze wszystkich trzech dokonanych rezerwacji:
- At Home Guest House w Bangkoku – może kafelki na ścianach w sypialni nie wyglądają najlepiej, ale zachęca bardzo dobry stosunek jakości do ceny, znakomita lokalizacja oraz fakt, że jest tam na prawdę bardzo czysto (cena: 70 zł za 2os pokój/noc)
- Oceans View Resort, Koh Lanta – spokojny hotelik, bardzo pomocna obsługa (cena: 140 zł za 2os pokój/noc)
- Cabana Resort, Koh Phangan – zadbany ośrodek (może z zewnątrz nawet nieco bardziej niż same bungalowy) ale widok na morze rajski (cena: 110 zł za 2os pokój/noc).
Ponieważ nasz plan podróży zakładał przemieszczanie się z jednego końca kraju na drugi, przez wyjazdem rezerwowaliśmy także lokalne przeloty. Do wyboru jest tu szereg linii lotniczych oferujacych lokalne przeloty:
- Air Asia (www.airasia.com)
Bangkok Air (www.bangkokair.com)
Nok Air (www.nokair.com)
Orient-Thai (www.orient-thai.com)
Thai Airways (www.thaiair.com)
Thai Lion air (www.lionairthai.com)
O ile same loty są krótkie i przyjemne, to niestety dochodzi do nich jeszcze dojazd do/z lotniska, który często zabiera kilka godzin. Dlatego też niektórzy, by nie tracić cennych dni, które można by spędzić na plaży, preferują przemieszczanie się np nocnymi pociągami. Bardzo przyjemną wyszukiwarką lokalnych przejazdów jest także 12go.asia. Będąc już na miejscu o transfery lotniskowe i inne lokalne przejazdy zawsze możemy zapytać w recepcji hotelu lub jednym z wielu lokalnych biur podróży. Tajowie są mistrzami logistyki – gdy już się dogadasz co do miejsca docelowego i ceny, na pewno nie pozwolą ci się zgubić, nieważne ile różnych środków lokomocji obejmowałaby podroż.
Poniżej znajdziecie zrealizowany przez nas plan, wraz z kosztami:
Szczepić się, czy się nie szczepić?
Odwieczne pytanie 😉 Nie ma żadnych obowiązkowych szczepień przez wyjazdem do Tajlandii, ale jest kilka zalecanych. Konsultacje, jakie odbyliśmy w tym temacie z lekarzami, farmaceutami, osobami, które były już w Tajlandii (czasem nie jednokrotnie) oraz tymi którzy mieszkają tam już jakiś czas, potwierdziły tylko, że szczepionki mają tyle samo przeciwników co zwolenników. Ostatecznie doszliśmy do przekonania, że jeśli wyjazd obejmuje północną Tajlandię lub/i treking w dżungli warto zadbać o leki przeciwmalaryczne i podstawowe szczepienia takiej jak WZW A i B, dur brzuszny, denga. Jeśli natomiast wasz wyjazd skupiał się na plażach w turystycznych, południowych regionach ryzyko zachorowania jest znacznie mniejsze i szczepienia można sobie radować. Nie twierdzę, że jest to jedyne słuszne stanowisko a tylko średnia z opinii ludzi, u których zasięgaliśmy porady. Jeśli nie planujecie ruszać się z domu bez szczepień należy je zaplanować nawet 3 miesiące wcześniej, gdyż np. szczepionka przeciwko żółtaczce podawana jest w kilku dawkach, w odpowiednich odstępach czasowych. O szczegóły możecie pytać swojego internistę, który odpowiednio pokieruje was dalej, lub udać się prywatnie do lekarza medycyny podróży.
Co spakować?
Wersja minimum to paszport, klapki, ze dwie koszulki, krótkie spodenki oraz krem z filtrem. We wszystko możecie zaopatrzyć się już na miejscu. Ciuchy są tańsze niż u nas więc aż żal będzie nie kupować, bo nie zmieszczą się już do waszego bagażu. Kremy do opalania także dostępne są na miejscu ale akurat te z wysokim faktorem kosztują zdecydowanie więcej niż u nas – ceny są rzędu 50 zł za ok 150 ml tubkę. Gdybyście jednak mieli miejsce w bagażu i zastanawiali się co jeszcze mogłoby wam się ewentualnie przydać poniżej lista kilku naszych propozycji:
- buty kąpielowe
- sprzęt ABC do snurkowania (maska, rurka, płetwy)
- nożyczki, nożyczki do paznokci, penseta
- latarka
- termometr
- krem po opalaniu / pantenol
- preparat przeciwkomarowy (np. Mugga)
- czajnik turystyczny, herbata, kawa
- apteczka: plastry, gaza, bandaż, Octenisept, maść przyśpieszająca gojenie, wapno, paracetamol/ibuprofen, węgiel/nifuroksazyd, krople żołądkowe, spray na katar, coś na pęcherz.
Wpisujac w przeglądarce obrazów Googla „packing checklist” możemy znaleść wiele zworów list rzeczy, które mogą nam się przydać w podróży. Często są one wyczerpujace i pogrupowane tematycznie. Mogą być pomocne zwłaszcza dla początkujacego podrożnika 🙂
W co się ubrać na podróż? Przede wszystkim wygodnie. Jeśli nie założycie ciężkich butów i pasków to nie dość, że będzie wam wygodniej, to nie będziecie musieli zdejmować ich na bramkach na lotniskach. W samolotach bywa zimno ale jak tylko wychylicie nos z lotniska na miejscy poczujecie ciepełko, więc polecamy tzw. cebulkę. Można też na wierzch głównego bagażu lub do podręcznego naszykować sobie coś letniego i przebrać się tuż przed opuszczenie docelowego lotniska.
Walizka czy plecak? Jeśli lecie „w ciemno”, nie wiecie do końca gdzie was podróż poniesie a noclegów planujecie szukać już na miejscu, to zdecydowanie plecak. Jeśli macie już ogarnięte wszystkie noclegi, transfery i miejscowe przejazdy a dodatkowo będziecie poruszać się w rejonach turystycznych i nie panujecie trekkingu w dżungli, to walizka też zda egzamin 🙂
Jak długo się leci?
To oczywiście zależy od połączenia które wybierzecie. Najpopularniejsze trasy z Warszawy do Bangkoku są obecnie z przesiadkami w Moskwie, Dubaju lub Pekinie. Lecąc przez Moskwę lub Pekin będziemy musieli odbyć jeden bardzo długi lot i jeden krótki. Trasa dubajska dzieli nam naszą podróż na dwa loty podobnej długości (ok 6h). Do czasu jaki spędzimy w tej podróży musimy oddać czas przesiadki. I tu może dwa słowa o naszych prywatnych doświadczeniach z Pekinem. Wylatując z Polski mieliśmy ok 4h na przesiadkę w Pekinie i szczerze odradzałabym każdemu skracać ten czas. Spotkało nas tam tyle kolejek i szczegółowych kontroli (a przecież nawet nie planowaliśmy wstępować poza lotnisko na terytorium ChRL!), że jakkolwiek krótszy czas na pewno nabawiłby nas wrzodów żołądka.
I jeszcze na koniec – bagaż podręczny:
Tak czy inaczej loty są długie więc warto dobrze przemyśleć co się może przydać (żeby też za dużo nie tachać przy międzylądowaniu). Jeśli międzylądowanie trwa poniżej 1 dnia, to o ile nie zaznaczycie że chcecie by było inaczej, nadawany przez was bagaż wyląduje od razu na lotnisku docelowym. Oprócz rzeczy, które trzeba tam mieć jak paszport czy ładowarki, dobrze jest wrzucić jakieś przekąski, książkę, poduszkę podróżną czy podstawowe przybory toaletowe, by móc się w razie konieczności odświeżyć. W samolotach Air China, którymi lecieliśmy nie można używać urządzeń elektronicznych jak komórki, tablety czy laptopy, nawet jeśli są w trybie samolotowym. O dziwo, z czytnikiem książek stewardessy nie miały problemów.