Gdy pierwszy raz wszedłem do Cystern

0
218
Rate this post

Po zwiedzaniu Błękitnego Meczetu i Hagii Sophii mamy głowę przepełnioną wszystkim co już do tej pory zobaczyliśmy, chociaż prawdę mówiąc zobaczyliśmy tylko kropelkę w morzu zabytków Stambułu. Po wyjściu z Kościoła Bożej Mądrości każdy turysta zwiedzający to cudowne, pełne zabytków miasto, stoi przed trudnym wyborem. W pobliżu jest bowiem pałac Topkapi czyli miejsce, które było siedzibą sułtanów przez 350 lat (dopiero sułtan Abdulmecid I przeniósł siedzibę władców do pałacu Dolmabahçe). Trzeba jednak powiedzieć sobie szczerze – jeśli wybierzemy akurat ten wariant, główka będzie pękać nam jeszcze bardziej i w związku z tym musimy być świadomi, że z naszej szaleńczej eskapady nie zapamiętamy nic. Jedyne co będziemy mogli sobie przypomnieć, to miejsca utrwalone na zdjęciach, ewentualnie na filmie z kamery. Ileż to razy miałeś, drogi czytelniku, do czynienia z taką sytuacją?
Kierujemy się w prawo, zostawiając pałac po lewej stronie. Wrócimy jeszcze do niego – to pewne, ale dzisiaj mamy jeszcze sporo rzeczy do zobaczenia, a od czystej sztuki robimy sobie momencik odpoczynku. Postawimy na ciekawostki.
Pierwszą ciekawostką, którą zobaczyć trzeba, bo jest naprawdę swego rodzaju ewenementem architektonicznym i praktycznym jest Cysterna bazyliki. Wstęp do niej kosztuje o ile się nie mylę 10 lirów, więc nie ma wielkiej tragedii, ruch jest dużo mniejszy niż w miejscach, które zwiedzaliśmy wcześniej, a to wszystko z jednego prostego powodu – większość wycieczek jedno– i dwudniowych, to miejsce najzwyczajniej w świecie sobie odpuszcza ze względu na ograniczoną ilość czasu. Kolejki do kasy nie są zbyt długie, chociaż jest to zależne od terminu, w którym zwiedzamy miasto. O ile w lipcu czekałem w kolejce około 15 minut, a ludzi było całkiem sporo (lecz bez przesady, zwiedzanie było bardzo komfortowe), to już pod koniec sierpnia kolejki nie było w ogóle, więc bez problemu mogłem od razu kupić bilet, by – jak to się mówi – utrwalić materiał.
Czym jest Cysterna bazyliki? W dużym skrócie jest to miejsce składowania wody potrzebnej do życia w pałacu Topkapi. Ot, taka właśnie cysterna. Jednak nie taka zwykła – kilka faktów – proszę bardzo. Bazylika może pomieścić 80 000 tys. litrów i ma wymiary 143 × 65 metrów. Podziemne sklepienie podparte jest 336 marmurowymi kolumnami o wysokości 9 metrów, które zostały zbudowane z materiałów pochodzących głównie z rozbiórek wyburzanych budowli. Została wybudowana na polecenie cesarza Justyniana I w latach 527-565. Woda płynęła do niej z Lasu Belgradzkiego oddalonego od miasta o prawie 20 kilometrów wielkim akweduktem. Trzeba przyznać, że same fakty są jedną z przyczyn, dla których warto zobaczyć to miejsce. Po lekturze notki umieszczonej na ścianie przy wejściu można lekko się zniechęcić – czy jest bowiem sens wchodzić do czegoś, co w przeszłości było zbiornikiem wodnym? Jak najbardziej tak!
Efekt, który tworzy półmrok, woda oraz mnóstwo kolumn, jest niesamowity i magiczny, nigdzie indziej nie spotkałem się z czymś podobnym. Warto też wiedzieć dlaczego pod koniec Cysterny pod dwoma najbardziej oddalonymi od wejścia kolumnami umieszczono głowy meduz. Według legendy cesarz Justynian, gdy tylko zobaczył kolumny z ich podobiznami nakazał odwrócenie ich tak, by głowy stały się podstawą kolumn, woda w całości je przykryła i by nie musiał ich już nigdy oglądać.
Robię kilka fotek, obserwuje pływające w wodzie rybki, opieram się o barierkę i próbuję uzmysłowić sobie potęgę Konstantynopola. Mur gruby na cztery metry z odpowiednią nieprzepuszczającą izolacją, 20 kilometrów akweduktu. Niewiarygodna sprawa. Czuję przyjemny chłód, otwieram przewodnik i zastanawiam się, co teraz powinienem zobaczyć…