W Kapadocji jest wesoło, przygód pełno

0
264
Rate this post

Pierwszym miejsce, w które trafiliśmy, pomijając oczywiście obserwowanie krajobrazów z okna auta oraz krótkie przystanki, by przyjrzeć się bliżej niektórym ciekawym formom, było miast o nazwie Ortahisar, które zostało wpisane przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa kultury. Nie bez przyczyny zapewne, ale nie mogę sobie przypomnieć treści przewodnika, z jakiej to konkretnie zostało na ów liście umieszczone. Niemniej jednak nad miastem góruje wielka forma skalna, która zapewne pełniła funkcje twierdzy. W środku możemy zobaczyć różnego rodzaju pomieszczenia, a wspinając się wyżej wchodzimy na sam szczyt, z którego widok jest niewyobrażalnie piękny i jeśli, ktoś był w Kapadocji i nie miał możliwości oglądania zachodu słońca w twierdzy Ortahisar, to ma czego żałować. Najlepiej byłoby dla niego, by jeszcze taką podróż powtórzył i uzupełnił zaległości. Zachód słońca jest sprawą tak piękną, że można tam siedzieć aż do samego zmroku i obserwować wspaniałość krajobrazu. A trzeba wspomnieć, że twierdza góruje nad wszystkim wokół. Bilet nie jest drogi i oscyluje bodajże o okolicy 10 TL, ale jeśli ktoś tylko będzie miał okazję, to serdecznie polecam. A jeśli ta okazja zbiegnie się z zachodem słońca, to już zupełna rewelacja. My jednak wyruszyliśmy dalej, by rozkoszować się Kapadocją po zachodzie słońca i chłonąć to, czego nie możemy zobaczyć w żadnym innym miejscu na Ziemi. Chociaż akurat w tej kwestii ignoranci twierdzą, że po co mają jechać do Turcji, jeśli w Bułgarii czy Rumunii jest identycznie. Nie, nie jest.
Muszę powiedzieć, że Kapadocja nocą również jest bardzo atrakcyjna. Najważniejsze formy skalne, te najbardziej okazałe, największe są podświetlone i tworzą niesamowity klimat. Po drodze mijaliśmy też wspaniały hotel w Göreme, w którym oferowane są turystom miejsca noclegowe właśnie w skalnych pokojach. Osobiście nie spędzałem tam nocy, bo miejsce mieliśmy już zaklepane w sadzie, jednak z tego co widziałem z zewnątrz oraz na zdjęciach w Internecie, hotel naprawdę robi wrażenie. Jego nocne podświetlenie sprawiło, że musiałem wyjść i zrobić kilka zdjęć, a gdybym mógł tam spędzić noc, byłoby już zupełnie rewelacyjnie. Niestety, pieniążków na tyle nie mieliśmy, ale byliśmy przekonani, że i tak zobaczymy w tej okolicy rzeczy niesamowite, które na zawsze zostaną nam w pamięci. Teraz jednak musieliśmy znaleźć miejsce, które wcześniej sobie znaleźliśmy.
A z tym był nielada kłopot. Otóż wiedzieliśmy, że ma być tak jakaś budka, coś a la transformatorowa i że przy tej budce należy skręcić w lewo. Niestety, budka nie była oświetlona, a my nawet teoretycznie nie wiedzieliśmy, gdzie powinna się znajdować. Na szczęście jednak, po godzinie krążenia ulicami Kapadocji i wciąż odkrywania nowych ciekawych miejsc, znaleźliśmy nasze wymarzone miejsce – nasz wymarzony hotel na świeżym powietrzu, w którym mieliśmy spędzić najbliższą noc, a rano wstać i rozpocząć kolejny pasjonujący dzień. Tym razem dzień w Kapadocji. Do poczytania!