Każdy potrzebuje chwili wytchnienia

0
199
Rate this post

Wstajesz rano od poniedziałku do piątku. Dzień zaczynasz od gorącego prysznica i mocnej, aromatycznej kawy, której zapach wypełnia kuchnię i salon. W tle słychać muzykę z radia lub poranny program w telewizji, tak by coś sobie brzęczało kiedy jesz śniadanie, w końcu o tej godzinie i tak nic ciekawego nie leci. Patrzysz na zegarek, zaraz się spóźnisz więc zacieśniasz węzeł krawata, poprawiasz koszulę i w pędzie wychodzisz do pracy by po 8 godzinach i jeździe w korku paść znowu zmęczonym na fotel. Tym razem już z rozluźnioną koszulą, bo krawat już dawno w nerwach cisnąłeś na tylny fotel samochodu. Szybko ogarniasz jakiś obiad, idziesz pobiegać lub cisnąć na siłowni, żeby nie było, że się zaniedbujesz. Wieczorem książka lub jakiś film z kobietą, ewentualnie piwo z chłopakami, bo mistrzostwa świata albo liga mistrzów. Następny dzień w podobnym rozkładzie.
A w weekendy nadrabiasz wszystko to, czego nie zdążyłeś zrobić w tygodniu – sprzątanie, zakupy na tydzień do przodu, znajomi, których czasem zdarza Ci się zaniedbać, rodzinę też wypadałoby odwiedzić. Czasem budzisz się z porannym kacem, innym razem wstajesz dopiero na niedzielny obiad, chyba bardziej zmęczony niż w trakcie tygodnia – brakuje adrenaliny i pędu dnia codziennego. I tak przez 12 miesięcy w roku.

Brzmi znajomo? To opis większości dni, które mijają nam według podobnego schematu i których w większości nie zapamiętamy, z drobnymi wyjątkami. To nic złego – tak po prostu musi być, byśmy mogli docenić chwile wyjątkowe i byśmy mieli co wspominać.

Kiedy tak żyjesz z dnia na dzień w końcu przychodzi moment, kiedy nie jesteś w stanie odróżnić jednego dnia od drugiego. Nie wiesz, czy to spotkanie było w środę w tym tygodniu czy tydzień temu, nie wspominając o tym, że nie jesteś pewien, co kiedy widziałeś w telewizji i kiedy co przeczytałeś. Wiesz tylko o której wstałeś i kiedy położyłeś się spać, bo w końcu robisz tak dzień w dzień. Zawsze.
I jest to moment, kiedy gdzieś wewnątrz mówisz sobie „pieprzyć to, wyjeżdżam”, pakujesz najpotrzebniejsze rzeczy, tankujesz samochód lub kupujesz bilet i jedziesz w to jedno, konkretne miejsce. Do swojej samotni, gdzie wiesz, że zawsze czujesz się jak w domu i gdzie możesz pozbierać wszystkie myśli. Czasem wystarczy kilka godzin, by wszystko wróciło do normy.

Niektórzy mają tak, kiedy chodzą po górach, inni kiedy wypłyną na mazurskie jezioro. Niektórym wystarczy domek na swojej leśnej działce, znam też takich, którzy po prostu wsiadają do auta i jadą gdziekolwiek, bo auto albo motocykl to ich mobilne miejsce do rozmyślań.
Ja swoje miejsce znalazłem nad polskim morzem, w miejscowości

Rewal

Wtedy po prostu siadam na plaży i patrzę na morze, nic więcej. I jakoś wszystko wraca do normy.

Im bardziej jest ono wzburzone tym lepiej, dlatego bywam tutaj najczęściej w kwietniu, albo wczesną jesienią – zawsze wtedy, kiedy nie ma sezonu i jest mało ludzi, tylko plaża i ja. Sztormy są najpiękniejsze i najczęstsze właśnie w tych okresach roku. Zdarzało mi się jechać samemu, częściej jeżdżę jednak z kimś. Ale zawsze jest taki moment, kiedy sam siadam na plaży i po prostu się patrzę, nawet specjalnie nie myśląc o czymś konkretnym.

Tak samo zrobiłem wczoraj, kiedy o 16 dojechałem na miejsce i od razu skierowałem się ku Bałtykowi. Uspokaja mnie, sprawia, że wszystko zostawiam za sobą. Siedzę tam jakiś czas, oddycham świeżym powietrzem, delektuję się chwilą. Potem zazwyczaj robię rundkę po okolicy, patrzę, jak bardzo się zmienia i co roku jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo jest to jedno z bardziej urokliwych miejsc. Zawsze idę do jednej z kilku świetnych smażalni, bo ryba nigdzie nie smakuje tak, jak nad samym morzem. Mimo, że podanie woła o pomstę do nieba.

Dzisiaj wróciłem. Naładowany energią, pozytywnie nastawiony do nadchodzących miesięcy. Wrócę tu, jak dni znowu zaczną mi się zlewać w jedną całość, bo jakoś żaden urlop nie daje mi tyle, ile pobyt w tym miejscu. Bo to miejsce jest moje.
I wam radzę robić to samo, jak tylko codzienność zacznie was nużyć. Wystarczą niecałe 2 dni, by znowu się chciało. W końcu każdy potrzebuje chwili wytchnienia.