Gdy już byliśmy prawie na miejscu

0
229
turystyka
Rate this post

Gdy już byliśmy prawie na miejscu, czyli w okolicach Bourgas pilot powiedział, że będziemy jechać przez kolejne miejscowości wypoczynkowe i zatrzymywać się przy konkretnych hotelach, gdzie należy wysiąść i udać się do recepcji, gdzie zaopiekuje się nami rezydent. Mijając kolejne hotele zastanawiałem się nad kilkoma rzeczami, ale między innymi nad tym, jak nasz hotel daleko będzie od centrum miasta. Od centrum miał być dosłownie kawałek, natomiast od plaży o jakieś sześćset metrów z tym, że trzeba było przejść przez główny deptak miasta, gdzie ciągle się coś działo, wiec miało to nie być uciążliwe. Byłem natomiast ciekawy, czy aby na pewno wszystko będzie wyglądać tak, jak to sobie wyobrażałem i jak było napisane w ofercie. Miałem cichą nadzieję, że nie będziemy musieli chodzić strasznie daleko, bo jak wspominałem jeszcze przy okazji wyjazdu do Turcji – zbytnią aktywnością fizyczną nie jestem zupełnie zainteresowany.

W końcu jednak pilot zlitował się nad nami i wypowiedział magiczne słowo Orange, co znaczyło mniej więcej tyle, że możemy w końcu wysiąść z autobusu i zobaczyć nasz hotel. Po wejściu przywitała nas miła pani rezydent, która mówiła z przyjemnym bułgarskim akcentem i rozdała klucze. Weszliśmy do naszego, ulokowanego na pierwszym piętrze, pokoju i to co zobaczyliśmy bardzo nas zdziwiło. Pokój, drodzy Państwo, był naprawdę rewelacyjny. Duże łóżko w centrum, telewizor, klimatyzacja, spory balkon z dwoma krzesełkami i stolikiem, aneks kuchenny, z kompletem naczyń, czajnikiem elektrycznym, kuchenką, lodówką, no i oczywiście sporej wielkości łazienka z wanną. Byliśmy naprawdę zadowoleni. Od razu przygotowaliśmy sobie herbatkę, którą przywieźliśmy z Polski, a konkretnie ze sklepu biedronka, bo ceny w nim są dla biednych polskich studentów jak najbardziej korzystne i zaczęliśmy się rozpakowywać. Wszystko przebiegło bardzo sprawnie i już po chwili mogliśmy położyć się na dużym wygodnym i mięciutkim łóżku, które – musicie mi drodzy czytelnicy uwierzyć – było najważniejszą rzeczą, której aktualnie pragnąłem.
Od razu zasnąłem i chociaż plany były ambitne, by iść jeszcze w nocy zobaczyć miasto, nie mogłem ich już zrealizować…