Być może belgijskie koleje nie należą do najlepszych na świecie, ale od polskich dzielą je lata świetlne. Są też znakomitym sposobem przemieszczania się po tym małym kraju. Zwłaszcza, jeśli korzysta się z promocji.
Chociaż John Cockerill kupił koncesję na budowę kolei od króla Niderlandów, jego pierwsza lokomotywa nazywała się Le Belge (Belg). W 1835 roku Belgia, najmłodsze państwo w Europie, otworzyła pierwszą na kontynencie linię kolejową – z Brukseli do Mechelen. Do 1840 roku kolej łączyła już największe miasta Belgii: Gandawę, Brugię, Ostendę i Antwerpię. Dzisiaj kolej jest najlepszym sposobem poruszania się po tym kraju. Często też najtańszym.
Prosty przykład: bilet zwany Rail Pass pozwala na podróżowanie na dowolnych (za wyjątkiem stacji granicznych) dziesięciu trasach za 76 EUR drugą klasą. Co w przeliczeniu daje 7,60 za jeden przejazd. Dużo to, czy mało? Wystarczy porównać. Pojedynczy bilet z Brukseli do Brugii kosztuje 13,5 euro.
Podróż za 2 euro
Jakie jeszcze opcje oferują belgijskie koleje? Jeśli ktoś spodziewa się, że będzie dużo jeździł na krótkich trasach, może kupić bilet zwany Key Card. Za 20 EUR można odbyć dziesięć przejazdów w ramach wyznaczonej strefy.
Więcej informacji o biletach grupowych, czasowych czy weekendowych znaleźć można na stronie belgijskich kolei (po angielsku).
Na tej samej stronie znaleźć można pełny rozkład kolei. Warto pamiętać o tym, że – podobnie jak w Polsce – rozkład zmienia się raz w roku – 10 grudnia. Nie są to zmiany wielkie, ale mogą mieć znaczenie choćby przy przesiadkach.
Kto podróżuje koleją po Belgii, ten będzie miał okazję zaobserwować ciekawe zjawisko, właściwe tylko dla państw wielojęzycznych. Przy zmianie strefy językowej (np. w czasie podróży z Brukseli do Liege) zmieniać się będzie język, w którym wyświetlane są informacje o przystankach, w którym zapowiadane są kolejne stacje i w którym mówią konduktorzy.
Z lotniska i na lotnisko
Tanie linie lotnicze lądują na podbrukselskim lotnisku Charleroi. Nie jest to główny port lotniczy tego miasta. Położony jest około 50 km na południe od miasta. Kto chce się stamtąd dostać do Brukseli autobusem, zapłaci 13 euro za przejazd w jedną stronę. Bilet powrotny kosztuje 22 euro.
A pociągiem? Po przylocie należy znaleźć przystanek autobusowy, zapakować się do linii A, która jeździ między portem lotniczym, a dworcem kolejowym Charleroi-Sud. Podróż trwa około 45-50 minut, a bilet w jedną stronę kosztuje 9 EUR (można od razu kupić któryś z biletów zniżkowych).
Inaczej jest w przypadku portu lotniczego Brussels Airport. To opcja dla tych, którzy latają dużymi liniami. Bilet na pociąg (jeździ co kwadrans) kosztuje 5 euro. Przejazd do centrum Brukseli trwa 25 minut.
Po Brukseli – metrem
Bruksela nie jest jedynym miastem, które warto zobaczyć w Belgii. Jest na pewno największym. Z racji wielu zabytków znajduje się na trasie większości wycieczek (także tych planowanych samodzielnie). Jak się po niej poruszać?
Najlepiej – metrem. W porównaniu z tym londyńskim jest czyste i bezpieczne. Stacje oznaczane są literą M. Oznaczenia wyświetlane są po francusku, holendersku i angielsku. Linii jest sześć, a bilet jednorazowy kosztuje 2 EUR.
To oczywiście nie jest opcja, którą oszczędny turysta chciałby wybrać. Lepiej kupić bilet całodzienny za 6,5 euro. Można je kupić w okienku na stacjach lub w automatach. Ale uwaga: automaty nie akceptują niektórych kart płatniczych. Kto chce płacić w gotówce, musi mieć monety.
Można też kupić bilet uprawniający do dziesięciu przejazdów za 13,5 euro. Uprawnia on do przejazdu nie tylko metrem, ale też autobusami. Taki bilet można wykorzystywać do potwierdzenia przejazdu dwóch osób. Wystarczy włożyć go drugi raz do kasownika, a ten odliczy kolejny przejazd (co oznacza, że dwie osoby będą miały po 5 przejazdów każda).