Wchodząc przez pierwszą bramę zwaną Bramą Imperialną już mamy świadomość, że odtąd będziemy zwiedzać miejsce niezwykłe. Siedzibę władców imperium, którzy mieszkali w tym miejscu od roku 1453 (budowę zlecił sułtan Mehmed II Zdobywca) aż do roku 1839, czyli do roku śmierci ostatniego sułtana, który używał Topkapi, jako pałacu, a mowa oczywiście o Mahmudzie II. Kolejny sułtan Abdulmecid I przeniósł już siedzibę władców do pałacu Dolmabahçe, o którym napiszę w kolejnych częściach opisujących Stambuł, ale raczej nie należy spodziewać się wyszukanych i pasjonujących opisów wnętrz i historii (bo tego raczej brakuje w moich tekstach), a także profesjonalnie przedstawionych odczuć wiążących się ze zwiedzaniem tego niezwykłego miejsca. Wszystko w dużym skrócie ujmując pałac Dolmabahçe był po prostu zamknięty, gdy do niego zawitałem. Ale wracamy do pałacu Topkapi, bo czego jak czego, ale kolejności chronologicznej jak na razie w moich tekstach nie brakuje (choć prawdopodobnie wszystko się kiedyś posypie i będę pisał bardziej chaotycznie).
Wejście do Pałacu kosztuje, jak to bywa w przypadku największych atrakcji Turcji, 20 lirów, czyli polskich nowych złotych 40. Nie jest to mało, ale oczywiście, jak już wspominałem nieraz, warto opłatę uiścić. Pałac czynny jest dla zwiedzających od 9:00 do 16:00 we wszystkie dni tygodnia oprócz wtorków. Przy okazji radzę sprawdzać takie rzeczy przed planowanym wyjazdem, ponieważ w niektórych przypadkach zwiedzanie niektórych zabytków może okazać się niestety niemożliwe (o czym się sam przekonałem odnośnie wizyty w Dolmabahçe). Nietrudno znaleźć takie informacje w Internecie, a w przypadku pałacu Topkapi należy ich szukać na stronie www.topkapisarayi.gov.tr, gdzie możemy dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy. Dla turystów bardzo pomocne jest to, że strona jest w języku angielskim (tak jak wszystkie strony oficjalne mające powiązanie z turystyką), bo jednak w przypadku treści pisanych językiem tureckim strona straciłaby zupełnie sens (no chyba, że ktoś ów język zna).
Oczywiście jak to w przypadku muzeów w Turcji bywa, ceny dla turystów krajowych są mniejsze, jednak do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, dlatego bez mrugnięcia okiem wyciągamy tureckie liry. Tuż obok kas znajduje się punkt z informatorami turystycznymi w formie dźwiękowej, których cen niestety nie jestem w stanie sobie przypomnieć, jednak o ile się nie mylę, nie były dostępne takie przewodniki w języku polskim. Przy kasach możemy także odwiedzić sklepik, pełny różnorodnych pamiątek i rzeczy związanych z sułtańskim imperium, jednak ceny są tam o wiele za bardzo przesadzone, dlatego wizytę tam radzę ograniczyć wyłącznie do pooglądania wystawionej ekspozycji.
W roku 2010 Stambuł będzie Europejską Stolicą Kultury (European Capital of Culture,ECoC), dlatego w roku 2009 podczas moich dwóch pobytów w tym mieście sytuacja odnośnie zwiedzania samego Pałacu była dwukrotnie nieco odmienna. Za drugim razem nie mogłem zwiedzać części pomieszczeń ze względu na prace renowacyjno-konserwatywne, ale i tak nie żałuje wydanych na obie wizyty pieniędzy, gdyż sale, które były chwilowo zamknięte nie są aż tak ważne dla przeciętnego turysty.
Jest pewne, że turyści, którzy odwiedzą Stambuł właśnie w roku 2010 będą mieli już wszystko dostępne i odnowione, lecz nie jest pewne, czy ceny wstępu nie ulegną delikatnej zmianie. Po raz kolejny proponuje odwiedzenie oficjalnych stron internetowych.
Po przejściu przez bramki zabezpieczające mogłem się poczuć, jak sułtan wchodzący do swojej posiadłości. Oczywiście musiałem użyć sporej dawki wyobraźni, bo zwiedzających było naprawdę dużo…