Chwila relaksu, która przerodziła się w niezapomniane przeżycie

0
9
Rate this post

Usiadłem na ławeczce, która skierowana była przodem do Błękitnego Meczetu i była jedyną, którą udało mi się znaleźć wolną. Nie było w tym wielkiego przypadku, bo przy większych powiewach wiatru była dosyć obficie oblewana kropelkami wody z fontanny. W około chodziło sporo osób, ale nieporównywalnie mniej niż w południe czy wczesnym popołudniem. Z minuty na minutę ruch stawał się coraz mniejszy, a słońce całkowicie schowało się za linią horyzontu. Noc wkraczała do miasta i oblewała wszystkie jego zakamarki swoim ciemnym blaskiem. Otworzyłem zimne piwko i myślałem o tym, jaką wspaniałą historię ma mi do opowiedzenia to miasto, ile nieznanych zakątków może mi zaoferować i ile ciekawych osobliwości może mi przedstawić. Łyk piwka dawał ukojenie i cudownie relaksował, bo łączył się z powiewem chłodniejszego wiaterku i delikatnych drobinek wody spadających na mnie z pomocą wiatru. Nie myślałem wcale o tym, czy mogę w ogóle w tym miejscu spożywać złoty napój, nie myślałem, co za to grozi, myślałem tylko i wyłącznie o magii tego miejsca. Gdy minęła dłuższa chwila fontannę wyłączono i woda przestała mi sprawiać kłopoty.
Doskonałe miejsce na zrobienie kilku fotek, pomyślałem i wyciągnąłem statyw, który jest bardzo ważnym elementem przydającym się tak we wnętrzach zwiedzanych obiektów (przeważnie panuje w nich półmrok), jak i – co oczywiste – po zmierzchu. Nie pomyliłem się, co do opisu scenerii – na nocnych zdjęciach wygląda naprawdę wyjątkowo.
Nagle rozległ się śpiew muezina i usiadłem z wrażenia. Dochodził z sięgających nieba minaretów Błękitnego Meczetu. Po kilku sekundach rozległo się nawoływanie z innego meczetu, niestety, nie wiem którego. Przepiękna symfonia na dwa głosy, która na zawsze kojarzyć mi się będzie z tym miejscem. Z tym właśnie momentem. Życzę każdemu z Was, drodzy czytelnicy, byście mogli pozwolić sobie na zrobienie krótkiej przerwy w bieganiu po butikach w poszukiwaniu tanich ubrań czy pamiątek i mogli usiąść sobie na ławeczce i przez kilkanaście minut, posłuchać jak na dwa głosy śpiewają muezini.
Jutrzejszy dzień miałem już zaplanowany. Teraz tylko słuchałem i myślałem o tym niezwykłym i magicznym mieście…